Świadectwa o rozpoznawaniu i realizowaniu powołania do życia konsekrowanego w Oriońskim Instytucie Świeckim.
Jestem powołana do życia codziennego tak, jak i TY.
Lecz moje życie nie jest już codziennością…
Jest niezwykłe.
Jest fascynujące.
Jestem powołana do niesienia radości, nadziei i miłości wszędzie tam, gdzie jestem.
Jestem powołana do czynienia rzeczy najzwyklejszych z niezwykłą Miłością.
Jestem powołana do bycia człowiekiem prostym i ostatnim w przyjmowaniu, a pierwszym w dawaniu.
Jestem powołana do bycia dla tych, o których już wszyscy zapomnieli.
Jestem powołana do przyjmowania niezasłużonych darów od Boga.
Jestem powołana do czynienia ze swoich słabości przestrzeni do działania Łaski Bożej.
Jestem powołana do bycia człowiekiem prostym, niewyróżniającym się niczym, prócz Miłości.
Jestem powołana do bycia świadectwem dla innych, jako nieustannie nawracającego się grzesznika.
Jestem powołana do nieustannego uczenia się samej siebie i innych ludzi.
Jestem powołana do głoszenia Bożego Miłosierdzia, które najpierw mi przebacza, abym i ja potrafiła przebaczać innym…
Jestem powołana do życia pełnią Świętości.
Jestem powołana do bycia powodem sprzeciwu dla tych, którzy zapomnieli, co to jest Prawda.
Jestem powołana do bycia CUDEM Pana Boga.
Jestem powołana do życia jako najszczęśliwszy człowiek na świecie!
Jestem powołana do …
Jestem osobą KONSEKROWANĄ.
Sama z siebie nie posiadam nic.
Lecz teraz
mam wszystko,
bo odnalazła mnie
MIŁOŚĆ.
I TY pozwól się Jej odnaleźć.
Ona Ciebie bardzo potrzebuje…
a Ty
bardzo potrzebujesz Jej.
Powierzmy się w ręce naszego dobrego Pana
oraz naszej Matki, Maryi
prosząc,
aby wypełnianie Jego Najświętszej Woli
było naszym jedynym i największym celem w życiu.
Pójdź za Mną
najprostsze słowa
wzywające na najbardziej
trudną drogę
prowadzące
do najpiękniejszego spotkania
największej Miłości
I ja te najprostsze słowa usłyszałam. Długo szukałam, choć odpowiedź była w sercu blisko, zamknięta w słowach z ks. Izajasza: „Droga jesteś w Moich oczach, nabrałaś wartości i Ja ciebie miłuję”. Tylko ja Jezusowego „Pójdź za Mną” nie chciałam usłyszeć. Jak każda dziewczyna marzyłam o rycerzu na białym koniu z bukietem konwalii w dłoniach. Ale Bóg przygotował dla mnie stokroć więcej. Działał subtelnie i z miłością. Postawił na mojej drodze dobrego i świętego kapłana z wrażliwym sercem poety. Ów kapłan uczył mnie, jak wsłuchiwać się w głos Boga tak, aby żadnego ze Słów życiodajnych nie zmarnować. I to dzięki Jego modlitwie zrodziło się we mnie pragnienie przeżycia rekolekcji ignacjańskich. To był początek mojej drogi w szkole słuchania Pana – mojego słuchania. I byłam przekonana, że sam Bóg „przynęcił mnie na pustynię, by mówić do mojego serca”. I szeptał: „Pójdź za Mną”. Jeszcze długo walczyłam. Ale podjęłam wezwanie na wąską i trudną drogę. Musiałam tylko znaleźć dla siebie miejsce. Wiedziałam, że pragnę być poświęcona Bogu, żyć w świecie, ale nie być ze świata; żyć sama, ale nie być samotną, bo w moim domu drzwi otwarte byłyby dla każdego, kto potrzebuje pomocy. I znów przychodzi z pomocą kapłan, który zaprasza mnie na rekolekcje do Rzymu wraz z innymi dziewczynami z Polski. Tam poznaję Orioński Instytut Świecki (ISO). I cieszy się moje serce. Bo Bóg zaspokoi w Chrystusie każdą potrzebę. Inaczej o tym spotkaniu z ISO myśleć nie mogłam. Orioński, bo założony przez św. Alojzego Orione, który powtarzał, że tylko miłość może zbawić świat; tylko zapatrzeni w Ukrzyżowanego Pana możemy kochać z Nim przybijając się do Krzyża; a gdy nie mamy już sił, powtarzajmy Zdrowaś Maryjo i do przodu, a Maryja wzmocni nas; bo i kapłan, który przybliżał mnie do Boga, to orionista i asystent duchowy ISO. Instytut – wspólnota dziewcząt i kobiet, które dzielą moje pragnienie serca; nie ma samotności, tam gdzie ktoś o mnie co dzień przed Bogiem pamięta; wspólnota, gdzie można budować relacje przyjaźni i czuć się akceptowanym i kochanym. Świecki, dla ludzi i wśród ludzi żyjąc w świecie, ale sercem niepodzielnie do Boga należeć. Wtedy już widziałam, że znalazłam miejsce dla siebie. Wróciłyśmy do Polski, by w listopadzie złożyć przed Bogiem prośbę, by rozpocząć drogę do konsekracji właśnie w ISO. Trudna i wąska droga, która do spotkania z Miłością prowadzi. Wróciłam również do siebie z tajemnicą w sercu. Moja codzienność to praca w szkole. Katechizuję w gimnazjum i w przedszkolach. Jestem więc mocno zaangażowana w ewangelizację. Potrzebuję siły płynącej z miłości Boga. Dzień zaczynam od Liturgii Godzin, by uwrażliwić serce na Boga i zachwycić się darem wybrania. W drodze do pracy różaniec, powtarzając za Ojcem Orione Zdrowaś i do przodu. I spotkanie z Miłością na Eucharystii. Świadectwo, czy umiem czerpać z Bożego Serca pokój, ciepło i miłość widać w kontaktach z młodym człowiekiem. I często się przekonuję, że moc w słabości się doskonali. Bóg kocha mnie najmocniej w miejscach, gdzie jestem tak słaba i krucha. I powrót do domu oddaję Miłosierdziu Boga, który wśród burzy serca da pokój i moc Słowa. Domowe obowiązki przeplatane aktami strzelistymi, bo chce być blisko Oblubieńca. A klamrą zamykającą dzień są Słowa Boga i Kompleta. Wyglądam normalnie, bez widocznych znaków przynależności do jakiegoś określonego zgromadzenia. Ale i staję się niemym pytaniem: skąd w tobie uśmiech, choć wokół ludzie nie chcą pokazać radości; skąd czynienie dobra, gdy inni tym samym nie odpłacą; skąd nadzieja wbrew nadziei, gdy obok mówią, że nadzieja umarła. Staram się wtedy życiem „mówić”, że Bóg jest dla mnie wszystkim. Dlatego włączam się w dzieła oriońskie. Jedynym z nich jest posługa na wczasorekolekcjach dla niepełnosprawnych w Brańszczyku. Jestem tam koordynatorem wolontariatu i wolontariuszką. Tam niebo jest na ziemi; a zamiast słów o kochaniu jest prawdziwa miłość z listu św. Pawła. Bóg przygotował dla mnie trudne, ale piękne i dobre życie. Nie samotne, mimo, że żyję sama. Ukształtował mnie w łonie mojej mamy i powołał. Chciał, bym w sercu Kościoła była miłością; bym czyniła zawsze dobro każdemu, a zła nigdy i nikomu. I stało się z moim życiem, tak jak w wierszu:
Na dnie mojej duszy
leży bolesna pamięć
Twojego Piątku
nie potrafię już
kochać
bez Krzyża
pozostały w moim sercu
stygmaty miłości
Obym tylko kochać umiała…