„Chrystus zwycięża jako ostatni, a zwycięża przez miłość i miłosierdzie” – te słowa ks. Alojzego Orione nie tylko nie straciły nic na swej aktualności, ale wydają się remedium na niepokój obecnego czasu.
Słowa te można odczytać jako pocieszenie dla naszego serca, to, że Chrystus jest zbawicielem świata i że nawet wtedy, gdy zło wydaje się zwyciężać, a Kościół kruszyć, to On jest zwycięzcą, tak, jak zwyciężył na drzewie krzyża, choć wydawało się właśnie, że rozgrywa się Jego klęska. A przecież to jest prawda o zmartwychwstaniu. I choć zmartwychwstanie będzie miało miejsce na końcu czasu, to prawda o zmartwychwstaniu rozgrywać się może każdego dnia w naszym życiu. To Bóg – dawca życia daje nam siły do pokonywania trudności dnia, do bycia dobrym i uczenia się kochania innych i siebie samego, kochania Boga, niezależnie od okoliczności życia i towarzyszącym im emocjom. I to prowadzi nas do jeszcze innego rozumienia tych samych słów. Do czytania ich jako wskazówki, jaką odpowiedź możemy dać sobie i ludziom wokół nas. A możemy czynić dobro i miłość, i być świadkami Chrystusa, a gdy będzie to konieczne, możemy powiedzieć coś o Bogu.
Ksiądz Orione, którego wspomnienie przypada na dzień 16 maja, miał cztery wielkie miłości swego życia: Pana Jezusa, Maryję, Papieża i Dusze. Na sercu leżało mu budowanie jedności i trwanie w jedności z Papieżem. Spoiwem zaś winna być miłość. Czy był człowiekiem naiwnym? Nie był naiwny, doświadczał i wielkich przyjaźni, ale także bólu i cierpienia od ludzi Kościoła. I żył w czasie, kiedy świat odchodził od Boga, a Kościół wydawał się chwiać.
Znał życie. Urodził się w ubogiej rodzinie. Znał ciężką fizyczną pracę. Miał niezwykły hart ducha, entuzjazm i mocną wiarę łączącą ufność dziecka z mądrością. Uważał, że musi być wykształcony, dlatego dobrze się uczył w seminarium przygotowując się do kapłaństwa. Ale serca dla Chrystusa zdobywał nie erudycją, a czynną miłością. Bo „tylko miłość zbawia świat”.
Niezwykły, zabiegany ksiądz, którego sutanna była porwana przez tych, którzy chcieli mieć jakąś cząstkę od niego, niczym pamiątkę bliskiej, kochanej osoby. Ksiądz w dziurawych butach, uparty w realizacji marzenia, którym było przynosić duszom Chrystusa, a Chrystusowi dusze. W trakcie choroby przekabacił pielęgniarza, który miał dbać, żeby odpoczywał, aby stał na straży przy drzwiach, czy ktoś nie idzie, by mógł pracować, a nie chciał martwić swych przyjaciół.
Przez całe swoje życie wychodził do ludzi i kochał ich, nie pytając o wyznanie, wykształcenie czy sprawność. Pomagał chorym i zdrowym, ubogim i bogatym, wykształconym i niewykształconym, wierzącym i ateistom, księżom porzucającym kapłaństwo – starał się nieść pomoc każdemu, kto jej potrzebował. Pod koniec życia jego bliscy namówili go, by wyjechał się kurować do San Remo. Ustąpił im nie chcąc robić przykrości, a prawdopodobnie przeczuwając też nadchodzącą śmierć. Kiedy wyjeżdżał z Tortony, powiedział, że nie chce umierać wśród palm, pragnie umierać wśród ubogich, którzy są Jezusem Chrystusem. Odszedł do Pana w dniu 12.03.1940 r. w San Remo, mając na ustach słowa: Jezu, Jezu, idę.
Ks. Alojzy Orione został kanonizowany przez Jana Pawła II 16 maja 2004 r. w Rzymie. Dziś założone przez ks. Alojzego Orione Małe Dzieło Opatrzności Bożej to duża rodzina zakonna, do której należą księża i bracia – Synowie Bożej Opatrzności, Pustelnicy Bożej Opatrzności (duchowe płuca rodziny oriońskiej), założył także czynne Małe Siostry Misjonarki Miłosierdzia, siostry Sakramentki Niewidome (zgromadzenie dla kobiet niewidomych i niedowidzących), Orioński Instytut Świecki oraz Orioński Ruch Świecki.