O Matce Bożej powiedziano już tak wiele. A ciągle na nowo można się zadziwiać tym, dlaczego Bóg wybrał tą pokorną dziewczynę z Nazaretu imieniem Miriam, aby została Matką Jego Syna. Ale nie o to chodzi, aby tylko o Maryi słuchać, czy też kierować do Niej swoje prośby, zwłaszcza te, które nam leżą na sercu i wydawać się mogą nie do uniesienia. Oczywiście, tak trzeba robić i często chwytać za różaniec, bo jest Ona przecież Pełna Łaski, i na pewno tych łask nam nie poskąpi. Ale musimy też o tym pamiętać, aby starać się Ją naśladować. W Jej wierze, nadziei i miłości. W prostocie i pokorze, jakie Ją cechuje, w poświęceniu dla innych i w bezgranicznym zaufaniu do Pana Boga. A to zaufanie wyraża się szczególnie w poddaniu się Opatrzności Bożej.
Czasami w nasze spokojne, poukładane życie wkradają się wydarzenia, które całkowicie nas zaskakują i je wywracają… Jeżeli są pozytywne, potrafimy je przyjąć, mówiąc, że spotkało nas szczęście… a gdy pojawiają się trudne i wyciskające łzy sytuacje z żalem stwierdzamy o prześladującym nas pechu. Ciągle słyszymy o przypadkach, zbiegach okoliczności, szczęściu czy pechu… Czy jako chrześcijanie nie zapominamy o prawdzie Bożej Opatrzności? W życiu nie ma przypadków, wszystkim rządzi Bóg – Jego Opatrzność.
Przyjrzyjmy się chociażby fragmentowi Ewangelii mówiącym o weselu w Kanie Galilejskiej. Jakże opatrznościowa była obecność Maryi i Jej syna Jezusa Chrystusa w tamtym miejscu! Oto, kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina>>. Jezus Jej odpowiedział: <Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?>>” (J 2,34). Chociaż więc to, co Jezus odpowiedział swej Matce, zdaje się wskazywać raczej na odmowę, tym niemniej Maryja zwraca się do sług ze słowami: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Wtedy Jezus nakazuje sługom napełnić wodą stągwie tam stojące — a woda staje się winem, lepszym niż to, jakie uprzednio zostało podane gościom weselnym. Kiedy czytamy opis cudu dokonanego na weselu w Kanie Galilejskiej, może się nam nasunąć zupełnie zasadne pytanie: Kto jest jego sprawcą – Maryja czy Chrystus? Przecież Matka Jezusa zauważyła „trudne czasy” nowożeńców i to Ona wstawiła się za nimi u Syna. Więcej, to Ona wezwała ludzi do niezbędnego współdziałania z Bogiem. Widzimy pierwszoplanowe zaangażowanie się Maryi, ale wiemy, że cudu dokonał Jezus – za pośrednictwem Maryi.
Jest więc w tym cudzie miejsce dla Jezusa i dla Jego Matki. I nie ma tu sprzeczności. Dylematy możemy pozostawić dla teologów. Zmysł wiary mówi nam, że Maryja sprawia cuda. Bo mają one kształt Jej dłoni, w której przynosi je od tronu Boga. Nie może być sprzeczności w tym podwójnym autorstwie cudu, bo Bóg jest zawsze pierwszy, a człowiek – nawet najświętszy, niepokalany – jest tylko (i aż!) Jego narzędziem. Zresztą, jak można polaryzować cud, skoro w Maryi jest obecny tylko Bóg. To Ona działa w Niej i przez Nią. To On jest Jej świętością. To On jest wolą Niepokalanej. Jak zauważa nasz święty Założyciel , ks. Alojzy Orione „Maryja z Nazaretu, która stała się Matką Bożą, nie zaniedbuje żadnej chwili we współdziałaniu z zamysłami Opatrzności Bożej. Podczas wesela w Kanie ujawnia się boskość Jej Syna, ale także moc i przezorność Maryi”. Słowa wypowiedziane przez Maryję w Kanie Galilejskiej, pomimo tego, że były wypowiedziane w konkretnych okolicznościach, są jej testamentem i zachęcają do posłuszeństwa Jezusowi i Jego Ewangelii. Więcej, są głosem, który w sposób cudowny harmonizuje z głosem Ojca z Objawienia na górze Tabor: Jego słuchajcie! Właśnie na posłuszeństwie Bogu polega wielkość Maryi i Jej znaczący udział w planach Opatrzności Bożej. A zaczęło się od zwiastowania, gdy został jej przekazany plan Boskiej Opatrzności: że stanie się Matką Boga; Matką Boskiej Opatrzności; plan, którego treścią jest Bóg.
Z dogmatu, że Maryja jest Matką Syna Bożego łatwo można wywnioskować, że została ona wciągnięta w plany Opatrzności Bożej, a więc można ją nazwać Matką Boskiej Opatrzności. Ks. Orione żył ową tajemnicą. Wierzył głęboko, że Maryja, będąc włączona w plany Opatrzności Bożej, prawdziwie jest Matką Boskiej Opatrzności. Weszła ona również w historię Zgromadzenia Synów Boskiej Opatrzności. Wiemy, że „Matka Boskiej Opatrzności” jest tytułem nadanym przez Ks. Orione owej małej i przyniszczonej figurce z drewna, którą on postawił na cześć „pierwszego kolegium” Boskiej Opatrzności, w San Bernardino, a która znajduje się aż dotąd w „Paterno” w Tortonie. Kiedy Ks. Orione nazywa Maryję „Matką i niebieską Założycielką” wyraża w ten sposób wiarę pochodzącą z serca, a także konkretną historię, naznaczoną nadzwyczajną obecnością Matki Bożej u początków i podczas rozwoju Małego Dzieła Boskiej Opatrzności. Matka Boskiej Opatrzności jest i oznacza Matkę Boga.
Dokładanie 20 listopada 1954 r., Stolica Apostolska wydała Dekret zatwierdzający ostatecznie Zgromadzenie Małe Dzieło Boskiej Opatrzności – Księża Orioniści. Ów 20 listopada był trzecią sobotą miesiąca w Roku Maryjnym 1954, dzień, w którym wyznaczono święto liturgiczne „Matki Boskiej Opatrzności”, święto dla Małego Dzieła Boskiej Opatrzności. Wówczas poproszono i otrzymano pozwolenie, by w Zgromadzeniu święto Matki Boskiej Opatrzności, „Matki i niebieskiej Założycielki” pozostało na stałe obchodzone dnia 20 listopada, a nie w trzecią sobotę miesiąca listopada, właśnie po to, by wspominać ostateczne zatwierdzenie Zgromadzenia przez Stolicę Apostolską.
Tak dobry Ojciec nasz niebieski w swej Opatrzności czuwa i troszczy się o nas przez Maryję, naszą najmilszą Matkę. Prawdziwie jest Ona Matką od Bożej Opatrzności. A Ona dziś mówi do nas „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Prośmy dziś Matkę Bożą, by dawała Rodzinie Oriońskiej ową „opatrzność”: Boga, więcej Boga w naszych duszach, więcej świętości, więcej łask sakramentalnych, więcej wiary, więcej czci dla Słowa, więcej ducha modlitwy. O ile 16 maja jest świętem Ojca Założyciela, to 20 listopada jest świętem Matki, „niebieskiej Założycielki Zgromadzenia”. Nie są to dwa święta wykradzione dniom roboczym lub z powszechnego kalendarza liturgicznego. Te dwie uroczystości są podstawami historii i pamięci o naszej tożsamości oriońskiej. Weźmy ze sobą, do swoich domów, Maryję, która jak czujna Gospodyni dostrzega nasze braki i potrzeby, która słucha litanii naszych próśb i mówi o nich Jezusowi. Weźmy Maryję, która od nas też wymaga, byśmy słuchali Jej Syna i przykładali rękę do wysiłku napełniania pustych stągwi naszego życia wodą wysiłku nawrócenia, wodą dobroci, życzliwości i troski o drugiego człowieka. Wówczas możemy być świadkami i uczestnikami cudu przemiany, który stanie się również naszym udziałem.